Świat bez Miłości - recenzja filmu "Niemiłość"
Andriej Zwiagincew to ulubieniec rzeszy filmowych hipsterów, którzy od 2003 zachwycają się minimalizmem formy i treści tego syberyjskiego reżysera. Surowe obrazy prowincji, mimo że efektowne wizualnie, przesłaniają znaczenie jego filmów. Mimo że ten, porusza bardzo ważne treści społeczne, to wydłużone do granic możliwości dzieła są jedynie ładnymi dla oka, zapętlonymi obrazkami. Takie połączenie kina niezależnego ze zdjęciami pasującymi bardziej do kanału National Geographic niż do sal kinowych. Gdy krytyka filmowa parę lat temu zachwycała się kunsztem Zwiagincewa i jego "Lewiatanem", ja obejrzałem ten film na kilku ziewnięciach. Podjęty temat nepotyzmu, korupcji oraz beznadziei w putinowskiej Rosji jest ważny i dobrze się stało, że został on sportretowany. Niestety obraz ten jest pełen niepotrzebnych scen, niewnoszących niczego do fabuły, przesłaniających prawdziwy kontekst tego filmu. Rozczarowany Lewiatanem, a także bezowocnymi dyskusjami o tym filmie z rzeszą filmowy